Zdenerwowany uszczypnąłem się w ramię i poszedłem po kolejny
kieliszek szampana.
Później
Siedziałem przy jednym ze stołów i rozglądałem się po sali. Nie było nic ciekawego. Lily schowała się gdzieś w tłumie, James z kimś rozmawiał, a Tom... Zaraz, zaraz.
- Tom?! - spytałem sam siebie. - Co on do cholery?
Nie zdążyłem się dobrze zastanowić gdy przyjaciel do mnie podszedł i uścisnął mi dłoń. Nie wiedziałem czy bardziej jestem zszokowany czy zaskoczony.
- Sprawdzam jak idzie Ci zakład. - uświadomił mnie.
- Nawet. Niestety są pewne utrudnienia, ale nie martw się o mnie.
- Stuart nie wygląda już najlepiej. Może jak Ci się uda to nawet dziś wykonasz swoją część umowy.
- O czym Ty mówisz? - spytałem, ale gdy lepiej spojrzałem się w tłum zauważyłem Lily siedzącą i kołyszącą się we wszystkie strony.
Naprawdę nie wyglądała za dobrze. Zrobiło mi się jej trochę żal. Spiorunowałem Tom’a wzrokiem by zrozumiał, że mógł mi wcześniej uświadomić w jakim ona jest stanie.
Opuściłem przyjaciela nie pytając nawet jakim cudem się tu znalazł i poszedłem w stronę brunetki. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a ona uniosła głowę. Patrzyła na mnie nieufnie, ale w końcu podała dłoń. Pomogłem jej wstać, po czym spojrzałem jej głęboko w oczy i znów ujrzałem ten strach. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
- Nie umiem tańczyć. - szepnęła gdy trzymałem ją w ramionach.
- Nie będziemy tańczyć. - stwierdziłem.
Jej źrenice powiększyły się znacznie. Spokojnie mogłem zauważyć, że coś ją martwi. Nie dziwiło mnie to po tym co się zdarzyło w jej życiu.
- Zabiorę Cię do domu. Nie za mądre byłoby gdybyś tu dłużej została. - uświadomiłem ją, a strach lekko znikł.
Gdy już zbliżaliśmy się do drzwi, nagle na naszej drodze stanął James. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Dokąd ją zabierasz?! - warknął.
- Do domu.
- Zostaw ją! Nie jest Twoja.
- Nie jest też rzeczą, więc Twoja na pewno też nie jest. - rzekłem i ominąłem go mocno szturchając go w ramię.
Na szczęście dał sobie spokój i już nic nie powiedział. Czułem jedynie, że patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
W domu Lily Stuart
Brunetka dość długo siedziała już w łazience. Czekałem na nią, ale brakowało mi już sił. Byłem zmęczony. Nie należała do najlżejszych, a każda taksówka którą próbowałem złapać unikała mnie jak mysz kota.
Nagle woda przestała lecieć. Miałem nadzieję, że oznacza to koniec kąpieli oraz to, że dziewczyna zaraz opuści łazienkę. Jednak odczekałem jeszcze jakieś dwadzieścia minut.
Narracja Lily
W pokoju było ciemno. Było mi dobrze. Mimo iż nie wyglądałam najlepiej to mniej więcej tak się czułam. Chris, siedział na fotelu w mojej sypialni i ciekawie mi się przyglądał. Podobało mi się to. Nawet bardzo.
Jego wzrok mnie przyciągał. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Pragnęłam tego jeszcze bardziej niż mogłabym to sobie wyobrazić. Był piękny.
- Boję się. - szepnęłam, a on przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Nie masz czego. Nie przy mnie. - odpowiedział po chwili.
Zapach który unosił się w powietrzu, był wspaniały. Zimne dłonie bruneta błądziły po moim ciele. Było to wręcz wspaniałe. Jego dotyk... Jego smak... To co teraz się działo było piękne.
Następnego dnia
Mocny ból głowy nie pozwalał mi spać. Otworzyłam szeroko oczy i zaraz bardzo tego pożałowałam. Słońce od razu mnie oślepiło i spowodowało, że odruchowo schowałam twarz w poduszkę.
Było mi zimno. Nie wiedziałam jednak dlaczego więc po długim odpoczywaniu po śnie wstałam i oniemiałam. Byłam ubrana w najbardziej skąpą bieliznę jaką posiadałam. A jedyne co pamiętałam z dnia poprzedniego to, to że Chris mnie odprowadzał do domu.
- Cholera! - załkałam żałośnie. - Co Ty głupia zrobiłaś.
Poszłam po szlafrok do łazienki i zeszłam do kuchni. Tam doznałam jeszcze większego szoku. Brunet stał w mojej kuchni i smażył naleśniki.
- Wreszcie wstałaś. Dość późno już. - powiedział, a ja spojrzałam w stronę zegarka wiszącego nad przejściem do salonu.
Było kilka minut po dwunastej. Moją uwagę jednak bardziej przykuła sofa na której leżała poduszka i koc. Poczułam lekką ulgę, ale przecież zdarzyć mogło się wszystko.
- Czy my...? - zaczęłam, ale nie wiedziałam co powiedzieć.
Mężczyzna zaskoczony obrócił się w moją stronę i parsknął śmiechem. Poczułam się żałosna i głupia.
- Może wyładniałaś, ale mam jakieś zasady dziecino. - rzekł po chwili, a ja poczułam się urażona więc odwróciłam się i poszłam do sypialni.
Sięgnęłam z szafy spodnie od dresu i białą bokserkę. Ubrałam się szybko i poszłam do łazienki po szczotkę. Gdy zobaczyłam swoje odbicie nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Przypominałam klauna, który przepłakał chyba pół nocy. Warknęłam tylko na siebie zła i sięgnęłam tonik oraz waciki. Starannie zmyłam cały makijaż z wczoraj po czym rozczesałam włosy. Związałam je w kuca po wsuwałam wsuwki we włosy.
Nie za bardzo szczęśliwa tym, że brunet jest u mnie w domu z litości wróciłam na dół. Stawiał już talerze na stół, więc usiadłam na jednym z miejsc. Cały czas mi się przyglądał. Czułam się osaczona.
- Co?! - warknęłam w końcu, a kawałek naleśnika którego właśnie miałam w buzi, wypadł na podłogę.
Brunet zaczął się głośno śmiać, a ja tylko czułam jak oblewam się rumieńcem. Dawno nie byłam aż tak zawstydzona.
- Ty serio się tak ubierasz jak jesteś w domu? - zapytał ironicznie, a ja rzuciłam w niego truskawką, którą miałam na talerzu.
_____________________________________
* Pogrubiona czcionka jest snem !
Wróciłam ;p ktoś tęsknił ? ;> a tak wgl to podoba mi się ten rozdział :) O dziwo ;D Ja wybywam jutro nad Bałtyk <33 więc się żegnam ; )
Udanego końca wakacji życzy,
Później
Siedziałem przy jednym ze stołów i rozglądałem się po sali. Nie było nic ciekawego. Lily schowała się gdzieś w tłumie, James z kimś rozmawiał, a Tom... Zaraz, zaraz.
- Tom?! - spytałem sam siebie. - Co on do cholery?
Nie zdążyłem się dobrze zastanowić gdy przyjaciel do mnie podszedł i uścisnął mi dłoń. Nie wiedziałem czy bardziej jestem zszokowany czy zaskoczony.
- Sprawdzam jak idzie Ci zakład. - uświadomił mnie.
- Nawet. Niestety są pewne utrudnienia, ale nie martw się o mnie.
- Stuart nie wygląda już najlepiej. Może jak Ci się uda to nawet dziś wykonasz swoją część umowy.
- O czym Ty mówisz? - spytałem, ale gdy lepiej spojrzałem się w tłum zauważyłem Lily siedzącą i kołyszącą się we wszystkie strony.
Naprawdę nie wyglądała za dobrze. Zrobiło mi się jej trochę żal. Spiorunowałem Tom’a wzrokiem by zrozumiał, że mógł mi wcześniej uświadomić w jakim ona jest stanie.
Opuściłem przyjaciela nie pytając nawet jakim cudem się tu znalazł i poszedłem w stronę brunetki. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a ona uniosła głowę. Patrzyła na mnie nieufnie, ale w końcu podała dłoń. Pomogłem jej wstać, po czym spojrzałem jej głęboko w oczy i znów ujrzałem ten strach. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
- Nie umiem tańczyć. - szepnęła gdy trzymałem ją w ramionach.
- Nie będziemy tańczyć. - stwierdziłem.
Jej źrenice powiększyły się znacznie. Spokojnie mogłem zauważyć, że coś ją martwi. Nie dziwiło mnie to po tym co się zdarzyło w jej życiu.
- Zabiorę Cię do domu. Nie za mądre byłoby gdybyś tu dłużej została. - uświadomiłem ją, a strach lekko znikł.
Gdy już zbliżaliśmy się do drzwi, nagle na naszej drodze stanął James. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Dokąd ją zabierasz?! - warknął.
- Do domu.
- Zostaw ją! Nie jest Twoja.
- Nie jest też rzeczą, więc Twoja na pewno też nie jest. - rzekłem i ominąłem go mocno szturchając go w ramię.
Na szczęście dał sobie spokój i już nic nie powiedział. Czułem jedynie, że patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
W domu Lily Stuart
Brunetka dość długo siedziała już w łazience. Czekałem na nią, ale brakowało mi już sił. Byłem zmęczony. Nie należała do najlżejszych, a każda taksówka którą próbowałem złapać unikała mnie jak mysz kota.
Nagle woda przestała lecieć. Miałem nadzieję, że oznacza to koniec kąpieli oraz to, że dziewczyna zaraz opuści łazienkę. Jednak odczekałem jeszcze jakieś dwadzieścia minut.
Narracja Lily
W pokoju było ciemno. Było mi dobrze. Mimo iż nie wyglądałam najlepiej to mniej więcej tak się czułam. Chris, siedział na fotelu w mojej sypialni i ciekawie mi się przyglądał. Podobało mi się to. Nawet bardzo.
Jego wzrok mnie przyciągał. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Pragnęłam tego jeszcze bardziej niż mogłabym to sobie wyobrazić. Był piękny.
- Boję się. - szepnęłam, a on przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Nie masz czego. Nie przy mnie. - odpowiedział po chwili.
Zapach który unosił się w powietrzu, był wspaniały. Zimne dłonie bruneta błądziły po moim ciele. Było to wręcz wspaniałe. Jego dotyk... Jego smak... To co teraz się działo było piękne.
Następnego dnia
Mocny ból głowy nie pozwalał mi spać. Otworzyłam szeroko oczy i zaraz bardzo tego pożałowałam. Słońce od razu mnie oślepiło i spowodowało, że odruchowo schowałam twarz w poduszkę.
Było mi zimno. Nie wiedziałam jednak dlaczego więc po długim odpoczywaniu po śnie wstałam i oniemiałam. Byłam ubrana w najbardziej skąpą bieliznę jaką posiadałam. A jedyne co pamiętałam z dnia poprzedniego to, to że Chris mnie odprowadzał do domu.
- Cholera! - załkałam żałośnie. - Co Ty głupia zrobiłaś.
Poszłam po szlafrok do łazienki i zeszłam do kuchni. Tam doznałam jeszcze większego szoku. Brunet stał w mojej kuchni i smażył naleśniki.
- Wreszcie wstałaś. Dość późno już. - powiedział, a ja spojrzałam w stronę zegarka wiszącego nad przejściem do salonu.
Było kilka minut po dwunastej. Moją uwagę jednak bardziej przykuła sofa na której leżała poduszka i koc. Poczułam lekką ulgę, ale przecież zdarzyć mogło się wszystko.
- Czy my...? - zaczęłam, ale nie wiedziałam co powiedzieć.
Mężczyzna zaskoczony obrócił się w moją stronę i parsknął śmiechem. Poczułam się żałosna i głupia.
- Może wyładniałaś, ale mam jakieś zasady dziecino. - rzekł po chwili, a ja poczułam się urażona więc odwróciłam się i poszłam do sypialni.
Sięgnęłam z szafy spodnie od dresu i białą bokserkę. Ubrałam się szybko i poszłam do łazienki po szczotkę. Gdy zobaczyłam swoje odbicie nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Przypominałam klauna, który przepłakał chyba pół nocy. Warknęłam tylko na siebie zła i sięgnęłam tonik oraz waciki. Starannie zmyłam cały makijaż z wczoraj po czym rozczesałam włosy. Związałam je w kuca po wsuwałam wsuwki we włosy.
Nie za bardzo szczęśliwa tym, że brunet jest u mnie w domu z litości wróciłam na dół. Stawiał już talerze na stół, więc usiadłam na jednym z miejsc. Cały czas mi się przyglądał. Czułam się osaczona.
- Co?! - warknęłam w końcu, a kawałek naleśnika którego właśnie miałam w buzi, wypadł na podłogę.
Brunet zaczął się głośno śmiać, a ja tylko czułam jak oblewam się rumieńcem. Dawno nie byłam aż tak zawstydzona.
- Ty serio się tak ubierasz jak jesteś w domu? - zapytał ironicznie, a ja rzuciłam w niego truskawką, którą miałam na talerzu.
_____________________________________
* Pogrubiona czcionka jest snem !
Wróciłam ;p ktoś tęsknił ? ;> a tak wgl to podoba mi się ten rozdział :) O dziwo ;D Ja wybywam jutro nad Bałtyk <33 więc się żegnam ; )
Udanego końca wakacji życzy,
Ja tęskniłam !!! Notka fajna :). Z tym naleśnikiem też nieźle jej się zdarzyło i co Chris ma do jej stroju po domu!? Mam nadzieję że następny pojawi się szybko więc czekam na niego z niecierpliwością. Życzę również udanego wyjazdu.
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, Chris docina jej że tak się nosi, a chętnie pewnie się w nią wpatrywał :D. Nie mogę się doczekać kolejnego < 3.
OdpowiedzUsuńUdanych [końcowych] wakacji życzę.
Notka bardzo fajna . Cieszę się że wróciłaś . Czekam na kolejną.
OdpowiedzUsuńSuper, że wróciłaś :) Rozdział jak zwykle cudowny. :) Dziwne, że Chris od razu nie wykorzystał Lily, ale pewnie chce zdobyć jej zaufanie... Mimo wszystko, bardzo podobała mi się ostatnia scena :) Taka pozytywna i kto by pomyślał, że będę ze sobą rozmawiać jak dobrzy znajomi:P Ciekawie co na to James... Z drugiej strony sam nie przejął się jej stanem, a mogłoby się skończyć na tym, że wyprowadziłby ją ktoś obcy i nie wiadomo, co by się stało. Z drugiej strony nie przyszli razem, co też mnie trochę zastanawia. W każdym razie rozdział nwspaniały i czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńCamelot. Owiany mgłą tajemnicy zamek, ostoja prawości i przyszła siedziba Rycerzy Okrągłego Stołu, miejsce, gdzie prawy król Arthur zasiądzie na tronie po swym ojcu Utherze Pendragonie. U jego boku stanie Merlin, najpotężniejszy czarodziej wszechczasów, będący na razie młodym pomocnikiem zamkowego medyka. Nim książę wyciągnie miecz z kamienia, zaś rycerze ruszą na poszukiwanie Świętego Graala, Camelot będzie żył własnym życiem i historią pisaną przez jego mieszkańców.
Jeżeli chcesz oderwać się od rzeczywistego świata i stać się kimś, kto stworzy historię najsławniejszego z zamków w historii - przyjdź! Camelot czeka!
[legenda-camelotu.blogspot.com]
Świetny rozdział, dobrze że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńHej :). W wolnej chwili zapraszam do odwiedzenia tego bloga http://www.bezsennosc-we-dwoje.blogspot.com/. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń[Wybacz, nie znalazłam spamownika]
OdpowiedzUsuńMasz dość czekania na ocenę w ponurych, ciemnych i smutnych korytarzach kolejnych ocenialni? W Gaolu czeka na Ciebie przytulny ciepły kąt, gdzie przy okazji możesz dowiedzieć się, co ludzie sądzą o Twoim blogu! Dodatkowo Gaol zapewni wysokie warunki sanitarne, najlepszej jakości ciasta pani Basi z komisariatowej kawiarenki i przyjemne lektury w postaci wywiadów z personelem. Grzechem byłoby nie skorzystać z mądrej, konstruktywnej krytyki, czyż nie?
[www.fair-gaol.blogspot.com]
(Jeżeli w jakikolwiek sposób treść tego komentarza uraziła Cię, bądź nie tolerujesz reklam ocenialni, usuń go)
[SPAM]Devon Craft miał cudowne życie. Nie cierpiał na brak pieniędzy, a piękna żona i dwoje beztroskich dzieci nie pozwalali mu się nudzić. Wszystko to rozsypało się, gdy po kłótni z Vanessą zapragnął wyjechać za miasto, odprężyć się i rozładować emocje. Utknął na bocznej drodze, na której czaiło się zło. Chowało się za krzakami czekając na kolejną ofiarę. W walce z nim stracił najcenniejszą rzecz, jaką posiadał – Duszę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na godzina-potepionych.blogspot.com
świetny blog! Nie mogę sie doczekać, aż Chris zrozumie w końcu, że kocha Lily. Oby to nastąpiło niedługo. Zapraszam na moj blog: http://just-love-me-4ever.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Agata
Masz ochotę poczytać coś nowego? Zajrzyj na http://marionetki-nieswiadomosci.blogspot.com/, przeczytaj prolog i zostaw swoją opinię, a może nawet zostań na dłużej. :)
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam za spam, jeśli pozostawiłam go w niewłaściwym miejscu...
Ej no, kiedy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńDodajcie nowy rozdział, proszę... tęsknie za wami :) powiadomcie mnie an moim blogu coldbluefire.bloog.pl
OdpowiedzUsuńNo więc po kolei. Mogę się trochę rozpisać? Dziękuję. :D
OdpowiedzUsuńNie pamiętam dokładnie jak trafiłam na waszego bloga, ale że bardzo spodobał mi się szablon (Ba! Piękny jest *-*) to dodałam do do linek i tak sobie czekał... I czekałam aż w końcu zabrałam się za nadrabianie zaległości.
Wasz pomysł na to opowiadanie jest po prostu świetny! Lily i Chris są... Boscy! Uwielbiam ich rozmowy, przekomarzanie się i sprośne myśli Chrisa. Czuję i widzę, że powoli się zmienia,. Chociaż w sumie ciężko to stwierdzić, bo to zachowanie może być spowodowane tym chujowym zakładem. Ech... Ale w sumie uwielbiam te sceny, kiedy on się troszczy o Lily lub robi się zazdrosny :D
Strasznie mi się podoba to, jak wykreowałyście każdego z bohaterów. Mogłabym się rozpływać nie wiem ile, ale nie chcę przynudzać!
Ogólnie rzecz biorąc, opowiadanie strasznie mnie wciągnęło i mam ochotę czytać więcej i więcej *-* Mam nadzieje, ze szybko uda wam się napisać 15 rozdział, bo nie mogę się doczekać dalszych losów Lily i Chrisa ♥
No to chyba wszystko co chciałam powiedzieć.. Teraz mam dla was kilka rad, które mam nadzieję, że was nie wrażą czy coś... :)
Zwracajcie uwagę na interpunkcję, bo dość często gubicie przecinki. Nie oznacza to jednak, że bardzo przeszkadza to w czytaniu. Nie! :D Po prostu będzie poprawnie.
Podoba mi się ten pomysł, że dzielicie punkty widzenia. Raz Lily raz Chris. Ale postarajcie się.. Hm... Jakby to ująć? Te napisy np. Z perspektywy Lily, tak jakby... Wyodrębnić w tekście, aby było widać, że jest zmiana perspektywy, bo tak, to się wszystko zlewa w jedną całość.
Wybaczcie, jeśli mój komentarz jest chaotyczny, ale dużo myśli kłębi mi się w głowie. Jak już wspomniałam, mam nadzieje, że moje słowa w żaden sposób was nie uraziły.
Życzę wam dużo weny! Obiecuję, że pod następnym rozdziałem też znajdziecie komentarz ode mnie.
No, a tak pod koniec, to chciałam się spytać, czy mogłabym cię zaprosić do ciebie? Bardzo staram się nie rozsyłać spamu, ale wiadomo, że początku na blogspocie bywają trudne, prawda? C: Może cię zaciekawi...
http://atramentowa-milosc.blogspot.com/
" Razem z uderzeniami serca, usłyszał również lekkie i trochę niepewne kroki.
OdpowiedzUsuńKobieta - pomyślał.
Ucieszył go ten fakt. Uwielbiał te pełne błagania modlitwy o litość, łzy rozpaczy, krzyki pełne bólu i przerażenia oraz te nieudolne próby ucieczki.
Te drobne przyjemności sprawiały, że życie Aleca, a raczej jego marna imitacja stawała się bardziej znośna i bardziej barwna, nawet jeśli tą barwą miała być obrzydliwa czerwień niepotrzebnie przelanej, niewinnej krwi."
Chcesz wiedzieć co dalej ?
http://gdy-szkarlat-zamienia-sie-w-zloto.blogspot.com/
Przepraszam za spam :)