16.07.2012

Rozdział 7

Narracja Lily
Czym prędzej wsiadłam do auta i odjechałam stąd. Boże! Boże! Jaka ja jestem głupia. Co się ze mną dzieje? Mam rozdwojenie jaźni? Może mam dwie osobowości? Jedna, której on się podoba a druga, która go nienawidzi. Boże jestem chora psychicznie. Musze chyba wybrać się do psychiatry. Choć nie wiem czy on mi pomoże. Postanowiłam pojechać do szpitala by zobaczyć co z Katie,Anją oraz chorą Lui. Miałam nadzieje, że lekarze dowiedzieli się co dolega małej. Gdy weszłam na oddział OIOM-u zauważyłam jak Katie rozmawia z lekarzami. Jej mina świadczyła o tym, że niedostała zbyt dobrych wieści. Podeszłam do niej klękając naprzeciwko niej. Oczy miała spuchnięte oraz czerwone od łez, które ciekły po jej twarzy.
- Katie co Ci lekarz powiedział? Jest źle z Lui? - pytałam się czekając na odpowiedź mojej przyjaciółki - Katie! - krzyknęłam zdenerwowana. Pielęgniarka, która przechodziła obok nas spojrzała na mnie karcącym wzrokiem. Moja przyjaciółka wytarła łzy a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
- To zapalenie opon mózgowych. Na szczęście najgorsze już minęło - powiedziała a ja na jej słowa uśmiechnęłam się również. Mała Anja podbiegła do nas i przytuliła się. Obie zaśmiałyśmy się.
Narracja Chrisa
Reflektory oświetlały wnętrze klubu. Szybka muzyka porywała ludzi do tańca tak sprawiając, że prawie wszystkie stoliki były opustoszałe. Trzymając w rękach 2 kieliszki tekili przeciskałem się tańczących od czasu do czasu zerkając na opięte obcisłymi szortami lub ledwo zakrytymi przez spódniczki pośladkami kobiet oraz zaglądając w głębokie dekolty bluzek bardziej odsłaniające niż zakrywające piersi. Dotarłem do mojego stolika gdzie siedział Tom. Od razu wypił swój kieliszek po czym rzekł:
- Czyli mówisz, że brzydkie kaczątko na ciebie leci - na co ja wybuchłem głośnym śmiechem.
- Człowieku ona sama chce mi wskoczyć do łóżka! - wykrzyknąłem starając się przekrzyczeć głośną muzykę. Po jego minie widać było,że coś obmyślał.
- Drogi przyjacielu co powiesz na mały zakład? - zapytał tajemniczo uśmiechając się przebiegle. Kiwnąłem głową na tak.
- Zakład przyjacielu polega na tym, że masz przelecieć szarą Lily. Tylko nie tak od razu. Najpierw musisz ją w sobie rozkochać. Musisz mi również pokazać dowód zaliczenia jej - rzekł Tom uśmiechając się nadal chytrze. Sam uśmiechnąłem się na myśl o zaliczeniu tej idiotki.
- Nie ufasz mi? - spytałem się go pijąc drink.
- W tym wypadku nie - stwierdził zerkając na jedną z kobiet.
- Ok. Zgadzam. Jakie wynagrodzenie? - spytałem się zamawiając kolejną kolejkę dla nas.
- Taka jak zwykle. 10.000 dolarów - rzekł gdy delikatnie stłukliśmy się kieliszkami. Nie mogłem doczekać się aż upokorzę tą zwykłą szmatę.
Narracja Lily
Po długiej kąpieli ubrana w czarną koszulkę nocną skierowałam się do salonu gdzie z kubkiem kakao oglądałam pogodę na jutro.
Według pogodynki jutro mamy spodziewać się opadów śniegu.
- Chyba w snach. Prędzej mi kaktus wyrośnie na głowie niż śnieg spadnie jutro - mruknęłam biorąc łyka gorącego napoju. Śnieg w listopadzie w Nowy Jork był marzeniem. Nigdy o tej porze roku w tym mieście nie było śniegów ani mrozu(...)
Nowy Jork w grudniu był piękny. Całe miasto opatulone było śniegiem co dodawało mu uroku. Na przedmieściach miasta domu ozdabiane były świątecznymi dekoracjami. Najbardziej udekorowanym domem był ostatni na ulicy. Kolorowe lampki zwisały wzdłuż końca dachu ozdabiając budynek. Przed posiadłością stał wielki mikołaj co chwile wołający "Hohoho" a obok niego stały dwa elfy jego pomocnicy. Niedaleko stał nich stał dużej wielkości bałwan, który ubrany był w czerwoną czapkę z niewielkim białym pomponem oraz w szalik o tym samym kolorze co czapka. Na jego końcach również znajdowały się małe, białe pompony. Na twarzy miał uśmiech zrobiony z czarnych guziczków oraz oczy. Nos miał duży zrobiony z marchewki. Również wnętrze domu było ozdobione. Na karniszach wisiały białe łańcuchy. Na stolikach oraz szafkach stały ozdobne bałwanki, renifery oraz mikołaje. Na kominku wisiały 4 skarpety podpisane imionami domowników. W rogu salonu stała duża oraz puszysta choinka ubrana w białe oraz czerwone ozdóbki. Pod nią znajdowały się różnej wielkości prezenty. Światełka znajdujące się na choince oświetlały pomieszczenie. Dwie małe dziewczynki siedziały na puszystym dywanie oglądając film "Kevin sam w domu". Kobieta w zaawansowanej ciąży stała w kuchni co chwile doprawiając jakąś potrawę lub przygotowując kolejną porcję ciasteczek w kształcie choinek, bombek, mikołaji czy bałwanów. Była kobietą o drobnej posturze i długich, brązowych włosach lekko zakręconych, które okalały jej twarz. Jej oczy koloru ciepłej czekolady świeciły iskierkami a na twarzy gościł uśmiech. Ubrana była w czarną bordową tunikę oraz czarne rajstopy. Na nogach miała białe, futrzaste pantofle. Po całym domu rozchodził się zapach czekolady. Z radia leciała piosenka Last Christmas zespołu Wham. Brunetka delikatnie nuciła krojąc cebule gdy poczuła silnie ramiona oplatające się wokół jej brzucha. Gdy poczuła pocałunek na jej szyji wzdłuż jej kręgosłupa przebiegły iskry. Mężczyzna odwrócił kobietę w swoją stronę całując ją namiętnie. Z ust kobiety wydobył się cichy jęk. Jej ręce powędrowały wokół jego karku a później wplotła jej w jego czarno kruczą czuprynę. Gdy oderwali się od siebie kobieta spojrzała w szare tęczówki swojego męża, którego kochała z całego serca.
- Aaaa! - wrzasnęłam budząc się z koszmaru. Odgarnęłam włosy z twarzy, którą miałam zalaną potem. Każdy koszmar, który do tej pory miałam był pikusiem w porównaniu z tym co przed chwilą mi się śniło. Ja i Smith jak małżeństwo? Nigdy w życiu! Naprawdę ze mną coś nie tak. Powinnam wybrać się w najbliższym czasie do psychiatry. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę drugą oraz na pusty kubek po kakale.
- Zero słodyczy przed snem - mruknęłam patrząc w okno. Byłam w szoku. Z nieba padał biały puch, który zaczynał zdobić dachy budynków oraz ulice. Położyłam się znów starając się zasnąć lecz nieszybko mi się to udało.
Następnego dnia
Narracja Chrisa
Gdy obudziłem się poczułem silny ból głowy. Każdy mięsień odmawiał mi posłuszeństwa. Spojrzałem na zegarek i w jednym momencie po prostu zamarłem.
- Jasna cholera! - wrzasnąłem wyskakując czym prędzej z łóżka. Byłem już spóźniony 3 godziny na praktyki. Wziąłem pierwsze lepsze ciuchy po czym pobiegłem do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic. Ubrany zbiegłem na dół gdzie wrzasnąłem do trójki potworów mojej siostry:
- Ruchy! - ubierając kurtkę i buty. Ubrany wraz z dzieciakami pobiegłem do samochodu czym prędzej odjeżdżając stąd. Jak mnie wywalą to chyba je pozabijam i posiekam na kawałki. Wiedziałem, że to te potwory wyłączyły mi budzik. Jeszcze się zemszczę.
Narracja Lily
Przepisywałam papiery na komputer co jakiś czas zerkając na krajobraz za oknem. Nowy Jork opatulony śniegiem był przecudny. Smitha nadal nie było w pracy a Richard coraz bardziej się denerwował. Miałam nadzieje, że może wreszcie go wyrzuci dzięki czemu miałabym święty spokój. Chciałam zapomnieć o koszmarze, który mi się śnił w nocy ale ten jakby na złość ciągle powracał zadręczając mnie dalej. Nagle do biura wpadł ten idiota z trójką chłopców, których coraz bardziej lubiłam. Oni nienawidzili Smitha tak samo jak ja. Ten przez chwile tłumaczył coś zawzięcie Richardowi po czym usiadł przy biurku biorąc się do roboty.
- Witaj Stuart - rzekł pijąc łyk kawy z kubka.
- Pieprz się Smith - warknęłam wpisując dane do komputera. Nie zamierzałam być dla niego miła. Był śmieciem i powinien być traktowany jak śmieć. Poczułam jego wzrok na sobie.
- Czy pani da się przelecieć naszemu wujkowi jak każda inna kobieta? - usłyszałam czyjeś pytanie. Zamarłam w bezruchu. Spojrzałam na chłopców i tak jak wczoraj powiedział to najmniejszy z nich. Stał patrząc na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha. Mimo, że jeszcze przed go lubiłam to teraz miałam ochotę go rozszarpać.
- Chłopczyku jeśli chcesz dożyć dorosłości i spotkać jakąś ładną dziewczynę, która by z tobą wytrzymała to radze być Ci cicho - powiedziałam i w tym momencie zobaczyłam szok na jego twarzy.


Molly
_________________________________________________
Tak tak ja wszystko wiem. Przepraszam, że znów tak późną rozdział ale pierwsza klasa liceum daje w kość. To co jest różowym kolorem to sen. Starałam się dać odcinek 24 ale niestety spóźniłam się prawie godzinę ale mimo to życzę Wam wszystkim wesołych świąt,bogatego mikołaja, spełnienia marzeń, by nowy rok był lepszy od tego, by wena nigdy was nie opuściła oraz sylwestra do białego rana. Do zobaczenia w nowym roku:*

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci chłopcy mnie rozbrajają... Jestem ciekawa co to Chris wymyśli. :) Czekam na NN ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie te łobuzy irytują i denerwują, jak ja nie znoszę takich przemądrzałych bachorów brr -,-.
    Rozdział świetny, pomijając ten zakład, coś mi się wydaje że nie skończy się to zbyt dobrze, nie tylko dla Lilly ale i Chrisa.

    OdpowiedzUsuń
  4. sandra27@autograf.pl16 lipca 2012 15:00

    Ci chłopacy mnie rozbrajają xD Jestem ciekawa co wymyśli Chris i szkoda, że tak krótko. Mam nadzieję, że 8 rozdział będzie jak najszybciej :) elena-story jakby co tylko jestem zalogowana ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział a ja wciąż czekam na nasz odcinek!!!!!!!!!!!!! Masz już tylko dzisiaj! No a dzieciaczki są rozkoszne xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Vampire Princess16 lipca 2012 15:01

    No ten teks na końcu był dobry. A to cwaniaki... zakłady im tylko w głowie... ;/ Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak najszybciej mogłam przeczytałam całę Twoje opowiadanie. Jest wspaniałe! Te połączenie miłości i nienawiści , to lubię. :) Od razu dodaję Cię do blogów, które czytam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jakbyś mogła poinformuj mnie o nim na moim blogu vampanne.blog.onet.pl
    P.S. przy okazji zachęcam Cię też do czytania i komentowania mojego bloga. :) Napisz co o nim myślisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy