17.07.2012

Rozdział 12

Mężczyzna wielkiej postury zbliżył się do mnie. Zauważyłam mały błysk w jego ręce, który okazał się nożem. Instynktownie odsunęłam się wpadając na kolejnych drani, którzy złapali mnie od tyłu. Z całej siły zaczęłam się szarpać lecz to nie przynosiło żadnego skutku ponieważ napastnicy byli dwa razy więksi i silniejsi ode mnie. Chciałam krzyczeć lecz jeden z mężczyzn trzymających mnie z tyłu położył dłoń na moich ustach uniemożliwiając mi to. Te szumowiny zaciągnęły mnie w głąb bocznej uliczki lecz nadal widziałam główną ulice i miałam szanse zostać zauważona lub usłyszana. Modliłam się by ktoś tędy przejeżdżał lub przechodził. Napastnik z nożem przybliżył się pozostawiając minimalną odległość między nami. Jego cuchnący oddech owiał moją twarz sprawiając, że miałam chęć wymiotować. Przybliżył nóż do mojego policzka a następnie kierował go w dół gdzie zatrzymał się przy guzikach od płaszcza, które po kolei rozcinał ukazując mnie w czarnej sukience. Chciało mi się płakać. Czułam jak łzy chcą wypłynąć z moich oczu cieknąc po policzkach lecz ze wszystkich sił starałam się je powstrzymać nie chcąc pokazać tym łajdakom mojej słabości. Ostrze noża poczułam na swojej szyji a po chwili na dekolcie. Drugą rękę tego sukinsyna odczułam pod sukienką na udzie. Próbowałam się jakoś wyszarpnąć na co reszta się zaśmiała. Tak bardzo pragnęłam by ktoś mi pomógł i uratował.
- Nie wyrywaj się bo i tak nie uciekniesz - syknął wprost do mojego ucha trzymający mnie bandyta a następnie polizał je na co zareagowałam wzdrygnięciem wywołując kolejną dawkę śmiechu. - Spędzisz z nami całą noc. Każdy po kolei się tobą zajmie -warknął kładąc swoją łapę na moich piersiach a po chwili wraz z drugim rabusiem rozerwał moją sukienkę. Widziałam w oczach tych ludzi szaleństwo. Wiedziałam, że będzie to najgorsza noc mojego życia jeśli ją przeżyje. Widać było, że napastnik z nożem był ich szefem. Podał swojemu koledze nóż cały czas patrząc na moje półnagie ciało. Ponownie zbliżył się do mnie kładąc jedną z dłoni na moje piersi. Cały czas staram się wyszarpać jednak nic mi to nie pomagało. Jego dłoń kierowała się powoli w dół zbliżając się do moich stringów. Zaczął całować mnie zjeżdżając na moje piersi. Jego rękę poczułam pod materiałem dolnej części bielizny a drugą zgniótł moją pierś. Z moich ust wydobył się niechciany jęk czym znów doprowadziłam wszystkich do śmiechu.
- Patrzcie drodzy koledzy naszej pannie się podoba. Zróbmy wszystko by nie zapomniała tej nocy - rzekł doniosłym tonem próbując rozerwać by stanik.
Narracja Chrisa
Baran, idiota, ciamajda, głupek oraz chory na umyśle psychopata. Przez całą drogę szukałem wyzwisk, które opisywałyby moją głupotę. Czekając wraz z Tomem na Kathrine i Inez, które miały nas zabawiać przez całą noc przypomniałem sobie o ważnych dokumentach. Pożyczyłem od mego przyjaciela czerwony kabriolet co było błędem patrząc na pogodę, która panowała dzisiejszego wieczoru. Chciałem jak najszybciej dostać się do biura by wziąć te papiery. Nie chciałem by Richard mnie następnego dnia zamordował. Miałem nadzieje, że w kancelarii ktoś jeszcze jest przykład Stuart lub jakiś kujon prawnik, który chcący przypodobać się Richardowi. Nagle usłyszałem głośny, przerażający krzyk, który od razu rozpoznałem jako głos Stuart. Natychmiast zatrzymałem się rozglądając się za postacią kobiety. Usłyszałem jej krzyk jeszcze kilka razy aż zauważyłem dwóch mężczyzn w bocznej alejce. Zauważyłem starszego pana wystającego w oknie. Zapewnię i on usłyszał krzyk Stuart.
- Niech pan natychmiast dzwoni po policje! - krzyknąłem wybiegając z auta a mężczyzna zniknął. Miałem nadzieje, że zadzwoni po gliny. Pobiegłem w stronę gdzie słyszałem krzyk Lily. Zauważyłem również, że nie tylko ja wybiegłem w stronę tej uliczki. Dwóch mężczyzn pobiegło razem ze mną. To co ujrzałem sprawiło, że chciałem zabić te gnidy. W kręgu tych szumowin zobaczyłem Lily. Jej płaszcz oraz torebka leżały na ziemi a sukienka była rozerwana z przodu ukazując jej ciało w samej bieliźnie. Na jej brzuchu oraz twarzy widniało kilka siniaków. Z jej twarzy można było wyczytać strach i przerażenie. Cały czas wyrywała się napastnikom lecz nie udawało się jej.
- Ej ta pani powiedziała nie - rzekłem wściekły. - Chyba matki was nie wychowały - dodałem sarkastycznie. Widać było, że zbiry się wkurzyły. Ci dwaj trzymający Lilke puścili ją i razem z resztą ruszyli na nas. Sześciu na trzech to było nie fer. Jeden z nich uderzył mnie w brzuch a następnie w twarz lecz nie byłem mu dłużny. Po chwili zjawiły się trzy wozy policyjne, które złapało tych zbirów oraz natychmiast wezwało karetkę. Otarłem krew lecącą z wargi i podbiegłem do leżącej na ziemi Lily. Brunetka była cała roztrzęsiona i gdy tylko zrobiłem krok w jej stronę ona się delikatnie cofnęła choć widać, że przychodziło jej to z trudem. Objąłem ją podnosząc z ziemi. Była przerażona. Łzy lecące po policzkach rozmazały cały makijaż, pod jej oczami były czarne ślady od tuszu a ślady szminki znalazły się na poliku. Jeden z policjantów pomógł mi zanieść ją do karetki, która zawiozła nas do szpitala(...)
Siedziałem na korytarzy szpitalnym obserwując jak policjant spisuje jej zeznania a drugi robi zdjęcia jej brzucha, dłoni oraz twarzy. Jej ciuchy zostały zabrane jako dowody a brunetka dostała niebieski strój lekarski, który nosili najczęściej chirurdzy lub lekarze na sali operacyjnej. Widziałem jak zaciska swoje drobne dłonie w pięści oraz zaciska oczy nie chcąc się rozpłakać. Jej oczy, które błyszczały wesołymi iskierkami były teraz smutne i puste. Po kilkunastu kolejnych minutach wyszła podchodząc do mnie jednocześnie unikając mojego spojrzenia. Dłońmi objęła się za ramiona jakby chcąc stworzyć wokół siebie tarcze, która ją ochroni przed całym złem tego świata.
- Chciałam Ci podziękować - szepnęła cicho ledwo słyszalnie.
- Niema sprawy. Dobrze, że nic Ci się nie stało - powiedziałem a ona spojrzała na mnie zdziwiona. - Stuart nie jestem aż takim potworem za jakiego mnie uważasz - dodałem patrząc na jej twarz. Nie byłem pewny ale wydawało mi się, że na jej ustach pojawił się nikły uśmiech. - Podwieźć Cię do domu? - spytałem wiedząc, że i tak już niczego dziś nie zrobię.
- Mógłbyś? - spytała zszokowana trochę.
- Jasne. Chodź - rzekłem kierując się w stronę wyjścia a ona za mną lecz gdy znów się na nią spojrzałem uświadomiłem sobie, że ona jest tylko w krótkim rękawku a na dworze panował mróz. Bez zastanowienia zdjąłem swoją kurtkę po czym okryłem ją Lily tym samym wywołując u niej jeszcze większy szok niż kiedykolwiek. Bez słowa skierowaliśmy się do auta a następnie zawiozłem ją do jej mieszkania.
Narracja Lily
- Dziękuje za uratowanie życia - szepnęłam cicho unikając jego spojrzenia.
- Powtarzam, że niema sprawy - powiedział po raz kolejny mnie zaskakując. Nie spodziewałam się takiego zachowania po nim. Zdjęłam kurtkę, którą mu oddałam. Wysiadłam z auta chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Przez cały czas puki nie wsiadłam do środka budynku w którym mieszkałam czułam na sobie spojrzenie Chrisa. Gdy tylko znalazłam się w mieszkaniu zamknęłam się na wszystkie zamki. Pozwoliłam swoim łzom by wypłynęły z oczu niszcząc jeszcze bardziej pozostałości po makijażu. Płacząc szybko pozbywałam się ciuchów chcąc iść pod prysznic by zmyć z siebie ten brud. Czułam się jak śmieć, nic niewarty człowiek potraktowany jak jakaś rzecz. Gorące krople wody spływające po moim ciele mieszały się z łzami. Oparłam się o kafelki gdy zrobiło mi się słabo. Spojrzałam na gąbkę oraz mydło w płynie, które natychmiast wzięłam. Przez długi czas szorowałam swoje ciało chcąc zmyć niewidzialny brud. Gdy byłam czerwona od ostrej części gąbki wyszłam z pod prysznica ubierając najdłuższą piżamę. Zgasiłam wszystkie światła po drodze biorąc chusteczki z łazienki a następnie weszłam do łóżka zakupując pod kołdrą oraz kocem. Przez jeszcze dłuższy czas szloch nie pozwalał mi usnąć.
Następnego dnia
Narracja Chrisa
Gdy tylko wszedłem do kancelarii od razu dopadł mnie Richard a obok niego stał James. Okazało się, że kilka minut przed moim przyjściem przyszła dwójka policjantów, która chciała zadać mi oraz Stuart kilka dodatkowych pytań tak więc cała kancelaria wiedziała. Brunetka powinna być już dawno w kancelarii co martwiło szefa puki nie zjawili się mundurowi. Po przyrzeczeniu Richardowi, że nic mi nie jest wziąłem się do roboty kładąc niewielki pakunek, który kupiłem po drodze tu jadając. Wielki szok przeżyłem gdy po 30 minutach Stuart się zjawiła w kancelarii. Ubrana była w czarne, długie spodnie oraz jak mogłem zauważyć gdy zdjęła płaszcz w białą bluzkę na długi rękaw. Na szyji miała wisiorek, który częściowo zakrywał siniak znajdujący się tam. Pod oczami miała sińce, które przyciągały uwagę. Każdy kto spoglądał na jej twarz mógł zauważyć wielki, fioletowy siniak znajdujący się tuż przy jej prawym oku oraz kilka mniejszych. Widziałem jak delikatnie odsunęłam się od Jamesa, który chciał ją objąć. Po kilkunastu minutach zapewnień, że nic jej nie jest weszła do biura. Delikatnym skinieniem głowy przywitała się ze mną. Odwzajemniłem ten gest wstając i biorąc pakunek, który położyłem na jej biurku.
- Otwórz - poleciłem. Brunetka zdziwiona wykonała mój rozkaz. Gdy z małego, zielonego pudełka wyjęła paralizator na jej ustach pojawił się nikły uśmiech.
- Czy z tobą wszystko w porządku? - spytała zabawnie patrząc nadal na urządzenie obronne. 
- Wiesz wystarczy, że podziękujesz - rzekłem trochę sarkastycznie. 
- Dziękuje - szepnęła speszona - Za wczoraj również dziękuje - dodała wreszcie spoglądając mi w oczy. Były takie same jak wczoraj. Puste i smutne.
- Powtarzasz się Stuart - powiedziałem siadając na swoim miejscu. - Nie jestem aż takim potworem za jakiego mnie uważasz -dodałem.
___________________________________________
Hello Wam. Od samego początku miałam koncepcję, że Lily niezostanie uratowana a potem...Potem to na razie tajemnica, którą niedługo poznacie. Jednak czytając wasze komentarze postanowiłam zmienić swój plan. W tym rozdziale chciałam ukazać Chrisa jako supermana, który jest jednym z moich bohaterów do których zalicza się tylko jeszcze Batman. Chciałam ukazać dobre strony Chrisa i ma nadzieje, że mi to się udało. Jak podoba  się Wam nowy wygląd? Ja wręcz go pokochałam. Do zobaczenia wkrótce.

14 komentarzy:

  1. Vampire Princess17 lipca 2012 18:17

    Jak dobrze,że się pojawił, bo nie wiadomo co by z nią było. Ciekawe czy się z tego otrząśnie ? Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, tak się ciesze że Christopher w porę pomógł Lilly : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny, wygląd genialny. Nic dodac nic ując.
    Ciekawi mnie tylko co innego planowalaś dla dziewczyny. Ja zawsze lubię dziwne potoczenie akcji, bo to, że Chris ją uratuje było trochę przewidywalne. No ale cóż. Zobaczymy co dalej.
    Czekman na następny
    Pozdrawiam [vampanne]

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdział. Długo na niego czekałam ale się opłacało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że dziewczyna się z tego otrząśnie. Chris no w końcu pokazał że jest coś wart ale czy to nie jest część jego zakładu? Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile.Znasz.Sposobow.Zabijania.17 lipca 2012 18:21

    Tak, do zobaczenia, przeczytania. I się rozkręca bardzo zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znałam tego bloga już wcześniej, ale go nie czytala. Dopiero wczoraj wszystko przeczytałam i jestem zachwycona! Historia jak narazie bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejny odcienk!
    Mogłybyście mnie informować o nowych notkach na gg: 8489202?
    Z góry bardzo dziękuję:)

    [wait-for]

    OdpowiedzUsuń
  8. Na bloga trafiłam przypadkiem, ale szczerze mnie zauroczył. Wygląd niesamowity, a samo opowiadanie baardzo ciekawe. Czekam na kolejny rozdział i proszę o info na: http://bleeding-memory.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze, piękny szablon! Tylko pozazdrościć. :D Po drugie genialny rozdział, który pochłonęłam w pięć minut. Szkoda tylko, że potoczył się tak jak przewidywałam. Czyli, skoro została porwana, to oczywiście uratował ją Chris. Ale to nie szkodzi! Początek był świetny! Tak samo jak cała reszta. ;>
    Czekam na next.

    Może zajrzysz do mnie jak będziesz miała wolną chwilkę? Co prawda to dopiero początki opowiadania, ale może cię zainteresuje: http://atramentowe-gwiazdy.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny weszłam po tym jak dodałaś u mnei komentarz i stwierdziłam ze musze przeczytać go od początku tak wiec zabieram sie za czytanie!

    Nada es para siempre amor.. jest to historia pewnej dziewczyny która została zraniona, przez chłopaka w bardzo dotkliwy sposób i zaprzysięga sobie iż od tamtej pory będzie bawić się chłopakami tak samo jak oni - nią. Opowiadanie pełne przewrotnych i zaskakujących akcji, retrospekcji oraz wątków miłosnych, zdrady, rozdarcia wewnętrznego. To tyle słowem wstępu. Mam nadzieje, iż zajrzycie i ocenicie moje dzieło krótkim komentarzem.

    OdpowiedzUsuń
  11. tak jak poprzedniczka chyba zabiorę się za czytanie od pierwszego rozdziału, bo wywiązała cię całkiem ciekawa akcja, a nie bardzo znam bohaterów po przeczytaniu tego jednego : < w każdym razie świetnie piszesz i choć czasem zjadasz przecinki, to bardzo dobrze się czyta :) jakbyś mogła informuj o nowych :)

    / aromatically.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i moje gadu ( dopiero zauważyłam informację :D ) - 12817602

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej!
    Z góry bardzo przepraszam za ten SPAM!
    Niedawno powstał nowy blog. Biblioteka- rejestr blogów z opowiadaniami i recenzjami książek. Jeśli byłbyś/ byłabyś zainteresowana umieszczeniem Twojego bloga na naszej liście opowiadań/recenzji. Zapraszamy: http://internetowa-biblioteka.blogspot.com/ , do zakładki ogłoszenia. Do niczego nie zmuszamy, ale nie ukrywamy, że będzie nam miło gdy wyślesz do nas zgłoszenie swojego bloga.
    Blog też pomaga początkującym pisarzom!
    A jeśli byłbyś zainteresowany zapraszamy także do zakładki NABÓR! Chętnie przyjmiemy kogoś do załogi, aby podniósł się nam poziom ;).

    Pozdrawiamy, załoga biblioteki ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy